Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba...

Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba - Fannie Flagg
"Nie mogę się doczekać... Kiedy wreszcie pójdę do nieba"pierwszy raz przeczytałam ponad dwa lata temu, gdy będąc na zwolnieniu chorobowym postanowiłam sobie poprawić odrobinkę humor, a iż słyszałam wcześniej zupełnie pochlebne opinie na jej temat nie omieszkałam ich nie sprawdzić. Ostatnio wróciłam do tej książki.
Na wstępie już muszę przyznać, iż faktycznie wszyscy moi "ala'recenzenci" mieli rację - książka ewidentnie śmieszna (w pozytywnym, a nie ironicznym tego słowa znaczeniu) i niewątpliwie poprawiająca humor. Jest ona lekka i przyjemna, bardzo humorystyczna. Możliwe, iż nie wszystkim przypadnie do gustu - zwyczajnie: albo się lubi taki styl i go akceptuje (podchodząc do wszystkiego z pewną dozą dystansu), albo się go nie lubi i uznaje za coś przesłodzonego, wręcz mdłego (bo jestem pewna, iż niektórzy opowiedzą się za iście 'czytadłowym kiczowactwem' ów lektury). Ja jestem raczej "wyznawczynią" pierwszej teorii.
Jak możemy przeczytać na obwolucie książki jest to "zaprawiona humorem wzruszająca powieść o miłości, przemijaniu i wierze w lepszą przyszłość. Akcja toczy się w miasteczku Elmwood Springs. Główną bohaterką jest Elner, niezależna starsza pani, której wieku nikt nie zna - łącznie z nią samą. Pewnego dnia Elner łamie zakaz nerwowej siostrzenicy Normy i wchodzi na drabinę, żeby nazrywać fig. Wskutek upadku traci przytomność i zostaje odwieziona do szpitala. Nikt nie wie, co właściwie ją tam spotyka. Może umiera, a może przeżywa najbardziej nieprawdopodobną przygodę w życiu? Elner jedzie windą do nieba, gdzie spotyka swoją siostrę, a także odbywa miłą pogawędkę z dawną przyjaciółką, Sąsiadką Dorothy i jej mężem. W tym czasie jej bliscy, Norma i Macky Warrenowie, odchodzą od zmysłów. Gdy ze szpitala wycieka wiadomość o śmierci starszej pani, sąsiedzi rozpoczynają przygotowania do pogrzebu. Ruby, która wraz z Tot postanowiła doprowadzić do porządku dom Elner, znajduje w koszu na pranie rewolwer..."
Co było dalej? Musicie sami doczytać, ja nie napiszę, choćby z tego względu, iż nie lubię zdradzać zakończeń książek. Mogę jedynie dodać, iż wbrew chwilowym powątpiewaniom w wartość tej książki (pierwsze rozdziały są tak pogmatwane, iż początkowo trudno się połapać co się dzieje naprawdę, a co jest tylko dopowiedzeniem do fabuły) jest ona na pewno nie przereklamowana w opiniach, naprawdę poprawia humor (jeśli ktoś taki styl zdoła 'strawić' i nie brać zbyt dosłownie, dystans jest bardzo pożądany podczas czytania tej książki) i z pewnością należy do jednej z najśmieszniejszych pozycji wydanych w ostatnich latach. Pełna jest specyficznego poczucia humoru (Ci, którzy czytali inne Flagg'owskie powieści będą wiedzieli co on oznacza). Jedną z zalet powieści jest niebanalna wizja życia po życiu, różniąca się od doczesnej egzystencji brakiem smutków, problemów i trosk. Ogromnym taktem pisarki jest pominięcie w tych opisach kwestii religijnych, także styl należący do raczej przeciętnych (nie oryginalny - tylko zupełnie zwyczajny, łatwy 'w obcowaniu'), sympatyczne i pełne optymizmu wątki oraz tragiczne i smutne, a jednak niezwykle humorystycznie przedstawione wydarzenia składają się na wyjątkowość tej powieści. Myślę, iż książka jest warta przeczytania i godna polecenia - mnie rozbawiła, czasami zadziwiała, za chwilę intrygowała, by znowu wywołać uśmiech. Polecam z czystym sumieniem:-)